Pamiętacie początki przeglądarki Chrome, kiedy była lekką i szybką aplikacją? Pewnie jak przez mgłę, ale nie przejmujcie się, bo Google też zapomniało na czym budowało swój sukces, przynajmniej do teraz. Zapowiedziane zmiany mają odwrócić losy przeglądarki i skierować ją na poprzednio obrane tory. Pozycja lidera zobowiązuje i Google nie może spocząć na laurach. Nie może robić z Chrome ciężkiego kombajnu, który pożera najważniejsze zasoby komputera.
Wersja Chrome 57 ma poprawić oszczędzanie energii poprzez wykrywanie kart, które wykorzystują najwięcej zasobów. Przeglądarka będzie „badała” teoretycznie nieaktywne karty, które tak naprawdę buszują sobie w tle. Mogę jednak uspokoić użytkowników wykorzystujących przeglądarkę do słuchania muzyki, połączeń audio i innych aplikacji. Jeśli Chrome wykryje takie procesy, to nie „zabije” ich i karta pozostanie w pełni aktywna. Chodzi tutaj o zadania, które powiedzmy, że są bezużyteczne z punktu widzenia przeglądarki i użytkownika. Nie znaczy to jednak, że Chrome 57 będzie sobie wyłączał karty, bo taki ma kaprys. Wykrycie mało istotnych zadań w danej zakładce spowoduje, że będzie zużywała zdecydowanie mniej zasobów (procesor i RAM). Według Google wskaźnik ten ma spaść nawet do 1%.
Aktualizacja przeglądarki Chrome do wersji 57 powinna być już dostępna dla wszystkich. Sprawdź, czy nie masz opcji zaktualizowania swojego wydania. Najnowszej funkcji można również używać w przeglądarce Opera 44, która działa na silniku Chrome. Tutaj chciałem również polecić tę drugą przeglądarkę, która w ostatnim czasie zdobywa co raz większe uznanie. Więc, jeśli masz już dosyć obiecanek i ociężałego produktu Google, weź pod uwagę przeglądarkę Opera.
