Fake news – w ostatnim czasie ten zwrot szaleje w internecie. Google, tak samo jak Facebook chce walczyć z nieprawdziwymi informacjami, które zalewają serwisy internetowe. Zaczyna od wyników w swojej wyszukiwarce. Na razie na mniejszą skalę i posługuje się dwoma serwisami, które zajmują się sprawdzaniem wiarygodności informacji. Organizacje, które nazywane są fact-checking, weryfikują autentyczność artykułów w popularnych serwisach. Na tę chwilę wyszukiwarka Google wykorzystuje do tego dwie strony: Snopes i PolitiFact.
Wyniki wyszukiwania, które są weryfikowane i odpowiednio oznaczone, na tę chwilę dotyczą niewielkiej liczby artykułów. W większości dotyczą informacji pochodzących z USA, ale z biegiem czasu na pewno dotrą do innych krajów i wiele serwisów będzie musiało pilnować swoich tekstów. Moim zdaniem jest to dobry krok i ja będę zwracał uwagę na takie wzmianki, czy artykuł mija się z prawdą.
Sprawdzane artykuły najczęściej będą wyświetlane na pierwszej stronie wyników wyszukiwania. Oznaczone będą według trzech kategorii: prawda, fałsz lub prawie prawda (gdzieś pomiędzy). Pisanie prawdziwych publikacji może spowodować, że Google takie treści może traktować jako bardziej wartościowe. Pojawiają się głosy, że takie opracowania będą wyrzucane na wyższe miejsca w wynikach wyszukiwarki, ale od dawna już wiemy, że content marketing wpływa na skuteczne pozycjonowanie stron. Już teraz widać takie traktowanie prawdziwych informacji, ale to jest dopiero początek tego procesu i na pełne efekty pozostaje nam poczekać.
Moim zdaniem jest to lepsze rozwiązanie, niż usuwanie treści z wyników wyszukiwania, a takie przypadki były już rejestrowane. Nie jestem za tym, by likwidować materiały, bo każdy powinien mieć możliwość zapoznania się, nawet z najdziwniejszymi elaboratami. Jednak warto dać wskazówki czytelnikom, tak by mieli świadomość, czy mają do czynienia z prawdą, półprawdą lub kłamstwem. Pozostaje jeszcze pytanie, w jaki sposób będą dobierane organizacje, które sprawdzają wiarygodność informacji w internecie?