Google udostępnił Kalendarz i Gmail w wersji offline. Czy warto się tym zainteresować jeśli ktoś nie posiada Chromebooka? Moim zdaniem nie. Aplikacje dostępne na Chrome nie wprowadzają nic nowego, a wręcz ograniczają użytkownika.
Weźmy pod lupę Kalendarz Google. W wersji online mamy wszystko co nam potrzebne. Wprowadzanie nowych wydarzeń, spotkań itd. A co mamy w wersji offline? Tylko podgląd kalendarza. Nic więcej. Dokładnie tak samo wygląda jak wersja w chmurze tylko okrojona o najważniejsze funkcje. W dodatku kilka razy pojawiał się błąd (zdjęcie poniżej). Jednak było to tylko trzy razy, na samym początku więc nie powinien zrazić użytkowników, którzy jednak chcą się bawić z kalendarzem offline. Aby z niego korzystać trzeba zainstalować wtyczkę z webstore.
Jak wygląda sprawa Gmail w wersji offline? Moim zdaniem jest jeszcze gorzej.
Moim zdaniem Google poszło na łatwiznę. Wygląd Gmail przypomina tego z tabletów. Można odnieść wrażenie, że jest to kopia strony mobilnej. Rozumiem, że wtyczka będzie idealnym rozwiązaniem dla osób, które korzystają z Chromebooka, ale dla mnie to jest zbyt okrojona wersja. Jeśli Google chce konkurować z Microsoftem to musi się bardziej postarać. Niestety, właściciele Chromebooków będą zadowoleni z tego typu rozwiązania. Bo co mają zrobić? Tylko chwalić Google za ten ruch. Jednak, jak dla mnie, to nie jest żaden ruch, który pozwoli konkurować z Microsoftem. Bo podobno konkurować chce. Przynajmniej w systemach na netbooki.
Wygląd Gmail jest okropny. Fajnie to wygląda na mniejszych ekranach (tablet, pewnie netbook). Jeśli jednak włączymy go na laptopie 15,6″ to wydaje się, że jest on zrobiony dla „ślepych”. Zbyt duże ikony, widać kilka wiadomości (u mnie dokładnie sześć). Cały interfejs jest tak rozlazły, że mało informacji mieści się na ekranie. Wolę już natywne aplikacje do odbioru poczty. Wszystko to mógłbym może przyjąć gdyby był jeszcze dostęp do kontaktów. Jednak ich już Gmail nie synchronizuje. W dodatku nie mamy dostępu do niego z innej przeglądarki niż Chrome.
Może cała sprawę uratują Dokumenty Google w wersji offline, które też mają się ukazać w najbliższym czasie. Na to liczę.