Wywiad Kazika wywołał burzę wśród internautów. Kazik wywiadu udzielił kilka dni temu portalowi Gazeta.pl, w którym wypowiada się na temat sieci społecznościowych, czytników książek i ogólnie o nowych technologiach. Z całym szacunkiem, ale czytając ten wywiad miałem wrażenie, że jest z osobą niedoinformowaną. Czytając komentarze pod wywiadem i na kilku serwisach widać, że zraził do siebie dużą publiczność. Nie dziwię się wcalę. Proszę sobie przeczytać chociaż fragment dotyczący czytników ebooków:
To może czytnik chociaż pan ma?
– Nie i powiem panu, że niejaką niechęć wzbudzają we mnie ludzie, którzy w pociągu czytają książkę z czegoś takiego. Chętnie bym im to wyrwał i wyrzucił przez okno.
Dlaczego? Przecież można mieć 10 książek w jednej.
– No właśnie, czytałem kiedyś taki artykuł o tym, ile możesz zabrać książek w tradycyjnej formie na wakacje – cztery, pięć? A tu możesz zabrać 2300. Tylko pytanie, ile tych wakacji byś potrzebował, żeby te 2300 książek przeczytać? Dla mnie to pewnego rodzaju kreacja własnej nowoczesności. Ginie też coś takiego, jak magia sali kinowej. Filmy ściąga się z sieci, a potem ordynarnie ogląda na jakimś monitorku i dwóch ch… głośniczkach, podczas gdy film całą swoją moc objawia dopiero w kinie.
Sam wolę książkę drukowaną, ale w żadnym wypadku nie krytykuję osób, które używają czytników. Ba, sam bym sobie go kupił gdybym czytał więcej i częściej podróżował. Po co przesadzać i mówić, że na czytnik trzeba ładować ponad 2000 książek. Wystarczy wrzucić na niego kilkanaście i już jest lżej w plecaku na wakacjach. Może pan Kazik sobie tego nie wyobraża, ale są osoby, które potrafią przeczytać więcej niż 10 książek podczas dwutygodniowego pobytu. Może sobie policzyć ile kilogramów mniej będzie wtedy w torbie.
Jeśli chodzi o czasopisma to większość kupuję w kiosku, ale są tytuły, których nie ujrzę nigdy u siebie na osiedlu. Wtedy muszę zajrzeć do e-kiosku i czytać elektronicznie. Tylko, że ja to robię na komputerze. Wtedy też zostanę potępiony? Za czytanie gazety zostanę ukarany i mój czytnik (który bym miał) wyląduje przez okno? Litości!
Czytając cały wywiad ma się wrażenie, że pan Kazik dostał już klapki na oczy i nie przyjmie świata wirtualnego pod swój dach. Chwała mu za to, że odcina się, ale po co krytykuje i komentuje coś na czym się nie zna? Po co jeździ po czymś z czym pewnie nie miał nigdy kontaktu?
Można by przytoczyć wiele zalet czytników ebooków. Wystarczy sobie wyobrazić ile jest książek technicznych, które mają po kilkaset stron, ważą kilogramy, są ciężkio dostępne, ale są w wersji elektronicznej. Wtedy też będziemy nazywani przez pana Kazika lanserami? Wyystarczy napisać ile mniej drzew można by wyciąć gdyby e-ink był bardziej popularny, ale po co? Lepiej myśleć, że każda nowość technologiczna to zło. Lepiej zapalić fajkę, założyć szlafrok i wąchać farbę z książki. Ja nie wyzywam pana Kazika za to, że woli książki w tradycyjnym wydaniu bo sam też tak wolę, ale proszę również żeby on nie skreślał osób, które idą do przodu.
Kwestię porównania sal kinowych do oglądania filmów na monitorkiem uważam, że jest do przyjęcia. Dobry film należy oglądać wna dobrym sprzęcie, w dobrych warunkach. Jednak niech nie porównuje oglądania filmów do czytania książek. Bo jak jest różnica w jakośći obrazu, dźwięku w przypadku filmu, tak już nie ma żadnej różnicy gdy czytamy książkę na papierze czy e-papierze.