W Polsce zadebiutowała marka Trackimo, która oferuje urządzenie do lokalizowania osób, zwierząt i rzeczy. Jest to połączenie lokalizatora z ciekawą usługą dostępną za pomocą aplikacji na smartfony i przeglądarkę internetową.
Trackimo jest niewielkim urządzeniem wyposażonym w moduł GPS oraz GSM, które jest zintegrowane z aplikacją możliwą do zainstalowania na telefonach komórkowych opartych o systemy operacyjne Android oraz iOS. Dzięki monitorowaniu za pośrednictwem satelit (GPS) oraz sieci komórkowej (A-GPS) możemy z dużą dokładnością określić położenie urządzenia oraz obserwować jego ruch w czasie rzeczywistym.
Zalet takiego rozwiązania jest bardzo wiele, a docenić je mogłyby osoby, które straciły cenny bagaż, zaginął im pies lub skradziono samochód. Nie wspomnę już o osobach, którym zaginęła bliska osoba. Wystarczy spojrzeć na statystyki, które wskazują na 18 tysięcy zgłoszeń o zaginionych osobach, w tym ponad 7 tysięcy osób młodych i dzieci. Dodajmy do tego jeszcze ponad 15 tysięcy skradzionych aut w 2013 roku i mamy odpowiedź dlaczego takie produkty będą znajdowały się w posiadaniu dużej grupy ludzi.
Prawda jest taka, że dopiero zastanowicie się nad zakupem Trackimo, gdy taki przypadek dotknie was osobiście.
Długo zbierałem się w sobie aby napisać pierwszy tekst o Trackimo i ciężko mi się było wgryźć w temat. Ciężko opisywać urządzenie, które nigdy w życiu nie potrzebowałem, bo nie byłem ofiarą żadnej z wymienionych sytuacji. Jednak każdy z nas zna osobę, którą dotknęły takie nieprzyjemności. Daleko nie trzeba szukać osób, której skradziono samochód.
Pewnie wiele osób stwierdzi, że abonament (19,90 zł) skreśla to urządzenie definitywnie. To ja zapytam – ile jest warte dla was bezpieczeństwo i spokój psychiczny? Jestem przekonany, że mój sąsiad, któremu ostatnio skradziono samochód nie zastanawiałby się dwa razy. Jednak, ta jak wspominałem, nad zakupem urządzenia zapewne zastanowią się osoby, którym skradziono już samochód.
Innym klientem, trzeba nazwać rzeczy po imieniu, są rodziny z dziećmi. Takie osoby mają większą wyobraźnię jeśli chodzi o ich pociechy. Wtedy nie patrzy się na cenę, ale na bezpieczeństwo jakie może dawać Trackimo. Wystarczy zaopatrzyć dziecko w takie urządzenie i mamy jakiś stopień kontroli nad dzieckiem. Dodatkowo, w razie nagłej potrzeby, dziecko może użyć przycisku SOS, które przywołuje jego położenie i wysyła wiadomość do opiekuna.
Osobiście znam jedną osobę, której podarowałbym Trackimo. Jest to osoba starsza, dla której lokalizator położenia z opcją wysłania wiadomości może być bezcenny.
W następnym wpisie będzie o tym, jak Trackimo działa w praktyce i do czego jeszcze może się przydać. Może macie jakieś pomysły? Skradziony bagaż, samochód, lokalizowanie dzieci i zwierząt – to są oczywiste kwestie, które trzeba poruszyć w tym temacie, ale może jest coś jeszcze?
2 comments
pit
16 grudnia 2014 at 12:24
Moim zdaniem 19,99 zł to wcale nie tak wiele, a z tego co sie dopytałem jeśłi kupi się abonament na rok to płaci się 199 zł więc wtedy miesiąc wychodzi 16,50 zł. Biorąc pod uwagę fakt, że Trackimo (jak reklamują, a ja sprawdzę niebawem w Alpach włoskich) działa na całym świecie bez problemów z roamingiem to dla mnie cena jest git.
Maciej Kulesa
3 stycznia 2015 at 13:33
Jak poszły testy?