Router TP-Link M7350 miał zostać sprawdzony podczas urlop, który był dobrą okazją do tego typu celu. Niektórzy z Was mogli zahaczyć o temat, w którym psioczyłem na internet w Play. To właśnie przez tego operatora nie sprawdziłem routera już wtedy. Jednak od tego czasu minęło już kilka tygodni, a ja zdążyłem zapoznać się z M7350 w mieście.
Spis treści
Co w zestawie?
Zawartość opakowania to:
- router TP-Link M7350,
- bateria 2550 mAh
- ładowarka z odpinanym przewodem micro USB,
- adapter z karty nano do regularnej SIM,
- adapter z karty micro do regularnej SIM,
- instrukcja szybkiej instalacji i inne flepy.
Na pewno trzeba odhaczyć plusik za adaptery do karty SIM.
Wystarczy nakleić na adapter naklejkę, która znajduje się na wyposażeniu, a później przymocować do niej kartę nano lub microSIM. Gdy ktoś często rotuje kartami, musi liczyć się z tym, że naklejki szybko się skończą. Producent dołączył ich 4 sztuki, ale później można użyć zwykłej taśmy.
Producent zdecydował się umieścić w routerze, obok slotu na kartę SIM, slot na kartę pamięci micro SD. Obydwa sloty znajdują się pod baterią.
Poniżej slotów na karty znajduje się jeszcze przycisk do resetowania routera.
Wygląd i wykonanie.
Wygląd routera TP-Link TP-Link M7350 nie zwala z nóg. Jest to ciemna bryła, która niczym nie wyróżnia się, ani nie ma punktu zaczepnego. W sumie ciężko wymagać więcej od sprzętu, który większość czasu spędza albo w kieszeni, plecaku lub schowany w innym miejscu. Wygląd TP-Link M7350 można określić trzema słowami: nuda, nuda i nuda.
Górną część okupuje wyświetlacz i materiał, który błyszczy w każdym momencie. Nad i pod nimi jest już półmatowy materiał. Do tego jeszcze dochodzi przycisk włączania, który też błyszczy.
Plecki wykonane są z równie nudnego plastiku i nawet szkoda miejsca na umieszczanie zdjęcia. Dookoła dalej mamy błyszczący materiał i przycisk nawigacji, i port ładowania.
Zastosowanie błyszczącego materiały musiało odbić się na wyglądzie routera. TP-Link M7350 nie jest stworzony z dobrych materiałów na przedniej części. Już w pierwszych dniach można zaobserwować rysy na wyświetlaczu i wokół niego.
Dodam jeszcze, że sprzęt nosiłem w torbie od laptopa, w komorze gdzie nic innego się nie znajdowało. Moje obchodzenie z TP-Link M7350 mogę określić jako delikatne, ale i tak nie uniknął sporych śladów. Zresztą, nie jestem jedynym użytkownikiem, który tak miał. W sklepach internetowych można również znaleźć przecenione sztuki, które mają porysowany ekran.
Tutaj chciałby się na chwilę zatrzymać i zwrócić uwagę, na to co piszą o tym modelu niektóre blogi i większe serwisy. To co wypisują jest jakąś bzdurą i nikt chyba nie spędził z tym modelem dłużej niż jeden dzień. Nie dajcie się nabrać. Router będzie porysowany już na drugi dzień.
Pierwsze uruchomienie i ustawienia są dziecinnie proste.
TP-Link M7350 jest banalnie prosty w użytkowaniu i nikt nie będzie miał z nim problemów. Wystarczy włożyć kartę SIM i połączyć się z nim za pomocą WiFi. Producent domyślnie ustawił hasło dla sieci, które możecie zmienić przez panel na stronie tplinkmifi.net. Domyślne hasło znajduje się na tylnej klapce, od wewnętrznej strony.
Samo menu jest również szalenie proste i poruszamy się po nim za pomocą przycisku zasilania i „Menu” na górnej krawędzi. W Menu znaleźć można: informacje o urządzeniu, tryb WiFi (2,4 GHz/5 GHz), włączanie lub wyłączanie roamingu, typ sieci (preferowany 4G, tylko 4G lub tylko 3G).
TP-Link M7350 umożliwia korzystanie z sieci WiFi w standardzie 802.11 a/b/g/n. Możemy wybrać jedną z dwóch dostępnych częstotliwości: 2,4 GHz i 5 GHz. Jeśli chodzi o sieci mobilne, to router pozwala na korzystanie z: LTE Cat4, a także 3G i 2G.
Działa dobrze.
Zasięg WiFi jest dobry, ale w moim bunkrze i tak miał problemy w drugim pokoju. To mnie nie dziwi, bo na tym polu poległy już nawet droższe modele FRITZ!Box i D-Link za ponad 600 złotych. Zasięg WiFi można określić jako dobry. Sieć 4G w Poznaniu łapana bez problemu korzystając z karty Play. Jednak z tym operatorem miałem problem nad morzem.
Na stronie konfiguracyjnej TP-Link można ustawić miesięczny limit transferu danych w MB lub GB. Dodatkowo można dodać wartość, w którym momencie router ma nas poinformować o zbliżaniu się do granicy naszego pakietu.
Na stronie określamy jeszcze kiedy mamy dostęp do karty microSD, którą zamontujemy w routerze. Możemy z niej korzystać w momencie podpięcia routera do komputera, lub poprzez Wi-Fi, jako bezprzewodowy dysk.
Bateria powinna wystarczyć na około 9-10 godzin ciągłej pracy. U mnie nie było opcji żebym sprawdził tę wartość bez przerwy. Jednak obliczałem sobie czas pracy z routerem i średnio wychodzi koło 9 godzin. Czytałem o opiniach, że można wyciągnąć nawet 11 godzin i jestem w stanie w to uwierzyć. Wystarczy nie poruszać się i router nie będzie szukał cały czas zasięgu, to jest sposób zapewne.
Czy warto kupować router mobilny?
W okresie wakacyjnym jak najbardziej. Innego zastosowania u siebie nie widzę. To że ja nie korzystam na co dzień z routera mobilnego nie znaczy, że jest on bezużyteczny. Wiele osób szuka takiego rozwiązania. Jednak nie jestem w stanie przekonać się czy aż tak drogiego – cena mocno przekracza 400 złotych.