Trzeba przyznać, że Periscope wszedł na rynek z przytupem i moim zdaniem zabił wszystkie wiadomości, które pojawiły się o konferencji Facebooka. Pewnie nie ominęła was wiadomość o aplikacji, która pozwala użytkownikom udostępniać transmisje na żywo za pomocą urządzeń mobilnych. W tej chwili aplikacja dostępna jest tylko na urządzenia z iOS, ale już została podana informacja, że Periscope niebawem trafi też na system Android. Jest to dość młode rozwiązanie, które zostało wykupione przez Twitter za 100 milionów dolarów.
Spis treści
Aplikacja Periscope nie jest innowacyjna, ale co z tego?
Wszyscy trąbią o tym, że Meerkat, główny konkurent, upadnie i zginie w walce z Periscope. Każdy ogłasza te rozwiązania jak innowacyjne i nowe, ale już wcześniej można było spotkać się z aplikacjami, które oferowały podobne funkcje. Nie jest to nic, co wcześniej nie zostało wymyślone, ale co z tego? Takie aplikacje krążą od dawna, ale to właśnie Periscope ma największą szansę zaistnieć w świadomości użytkowników, bardziej niż Meerkat, który teraz też musi pomyśleć o aplikacji na Androida.
Chcesz Meerkat i Periscope na Androida? Zobacz 3 alternatywy, które są w Google Play.
Muszę szczerze przyznać, że o Meerkat usłyszałem przypadkiem, kiedy jeden reżyser umieścił odnośnik do transmisji, a było to krótki czas temu. Natomiast Periscope został udostępniony przez Twittera dopiero wczoraj, a przeczytałem i nasłuchałem się o nim mnóstwo materiałów. Dzięki aplikacji można dowiedzieć się o wydarzeniach z drugiego końca świata, szybciej niż poprzez serwisy informacyjne. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że jak każde tego typu rozwiązanie, które składane jest na dłoniach użytkowników, posiada drugie dno, a jest nim masa gównianych materiałów.
Wczoraj w Periscope można było zobaczyć płonący budynek w Nowym Jorku, kilka treningów, widziałem nawet kurs tańca i kursy gotowania. Z drugiej strony były treści, które nie nadawały się do publicznego udostępniania, ze względu na niewyobrażalną nudę. Po co umieszczać transmisję wideo, na którym widać śpiącego psa albo pary oglądającej telewizję? Takich rzeczy na pewno będzie więcej, ale to wydarzenia, takie jak płonący budynek w NY będą „promowały” tę aplikację. Wiem, brzmi to dziwnie, ale sytuacje, w których coś się dzieje będą chętniej oglądane i częściej udostępniane.
Meerkat był pierwszy, ale czy wygra? Różnice są …
Aplikacja Meerkat na iOS pojawiła się zdecydowanie wcześniej od Periscope i podobno można spotkać się z określeniami Meerkatting, które nawiązują do relacji na żywo z urządzeń mobilnych. Pierwszeństwo daje pewne korzyści, ale nie gwarantuje sukcesu i wiecznego życia na rynku. Z drugiej strony nie skreśla również całkowicie i pojawienie się wielkiego konkurenta nie powinno powodować, że Meerkat skreślamy z góry. Najlepszym takim przykładem jest walka Facebook ze Snapchat. Czy ktoś z was potrafi wymienić nazwę aplikacji stworzonej przez Facebooka, która miała bezpośrednio konkurować ze Snapchatem? No właśnie, mogliście o niej nawet nie słyszeć.
Wydaję mi się jednak, że Periscope może wygrać tę walkę, bo różnice tkwią w szczegółach. Na pierwszy rzut oka aplikacje są bliźniacze, ale Periscope oferuje coś, co jego konkurentowi bardzo brakowało – archiwum. W Meerkat obejrzymy transmisję na żywo i koniec, musimy o niej zapomnieć, nie można do niej wrócić. Natomiast w Periscope jest opcja archiwizacji i powrotu do materiałów. Jeśli transmitujący użytkownik na to pozwoli, to widzowie będą mogli transmisje obejrzeć w późniejszym czasie.
Najważniejszą sprawą, przynajmniej dla mnie, jest opóźnienie między nadawcą, a odbiorcą. W Meerkat jest ono na poziomie 10 sekund, a w Periscope ma wynosić nie więcej niż 2 sekundy. Programiści z Twittera, a raczej firmy, która przez nich została wykupiona, zawiesili sobie wysoko poprzeczkę. Postanowili, że nie można dopuszczać do dłuższego opóźnienia, bo ma to duży wpływ na widzów. Zgadzam się z nimi, a najlepszym dowodem jest chaos w komentarzach Meerkat.
Konkurent Periscope zdobył już serca wielu znanych nazwisk, ale wydaję mi się, że będą oni chcieli przejść do szybszej i ładniejszej aplikacji. Na tę chwilę Periscope nie jest bezpośrednio połączony z Twitterem i jedynie wymaga od użytkownika logowania się poprzez ten serwis. Autorzy zapowiadają, że na tę chwilę chcą żeby aplikacja działała niezależnie od serwisu społecznościowego, ale coś mi się wydaję, że w najbliższej przyszłości podepną funkcje z Periscope pod Twittera. Osadzanie transmisji na żywo w ich serwisie społecznościowym, który jest wybitnie popularny za granicami naszego kraju, może dać im dodatkowe korzyści. Oni muszą o tym wiedzieć i na pewno to wykorzystają w jakiś sposób.