Osobiście dobrze wspominam współpracę z Era, a później T-Mobile, ale zapamiętam jedną niemiłą niespodziankę od tego operatora. Usługa Granie na czekanie. Włączono mi tę usługę przy przedłużaniu umowy, ale wiedziałem, że będę mógł ją wyłączyć, przynajmniej tak mi się wydawało. Okazało się jednak, że przez cały rok miałem tę usługę, która nie dała się dezaktywować. Próbowałem przez iBOA, SMSem, przez infolinię i nic to nie pomagało.
Teraz T-Mobile dostało karę za podobne praktyki. Jednak jest tutaj pewna różnica, bo ja miałem tę usługę włączoną podczas podpisywania umowy, a kara dotyczy włączania Granie na czekanie, Szafa gra i Prenumerata już podczas trwania umowy. Procedura jest prosta – abonent dostaje SMS z informacją, że została włączona dodatkowo płatna opcja. Może z niej korzystać za darmo przez najbliższe 30 dni, a jeśli chce z niej zrezygnować, to musi wysłać wiadomość pod numer XXXX.
Okej, niby wszystko ładnie, bo informacja poszła do klienta i może ją sobie wyłączyć. Jednak, co w przypadku starszych osób, lub takich, którzy ignorują SMS podobnego typu. Dlaczego w ogóle operator daje sobie prawo włączania płatnych usług?
Kara za takie włączanie niechcianych usług miała być większa, ale podobno operator współpracował z UOKiK. Dzięki temu obniżono tę wartość do tylko 15 milionów złotych. Moim zdaniem jest to za mała kwota, jeśli weźmiemy ilość klientów, którzy posiadają usługi T-Mobile. Pod koniec 2015 roku było ich prawie 20 milionów, łącznie z prepaid i internetem mobilnym. Moglibyśmy pokusić się o obliczenia, ale wydaje się, że operator i tak zarobił na tej operacji.
Dziwi mnie jedno. Po co T-Mobile ryzykuje wizerunkiem dla kilkudziesięciu złotych (a nawet mniej) od jednego klienta. W sumie pewnie wyszło spora suma, ale wielu klientów przez drobne kwoty może porzucić operatora i w ogóle im się nie dziwię.