W 2018 roku zobaczymy Android Go w Polsce. Wszystko za sprawą kilku polskich „producentów”, którzy mają w swoim portfolio budżetowe smartfony. Google dziś ogłosiło, że wersja systemu Android Oreo (edycja Go) jest już dostępna i jutro zaczyna udostępniać ją programistom.
Wersja Androida Oreo (Go) składa się z trzech kluczowych elementów i będzie zainstalowana na smartfonach wyposażonych pamięć o pojemności 512MB RAM i 1GB RAM. Oto trzy najważniejsze elementy Android Go:
- System operacyjny: zoptymalizowany pod kątem słabszych urządzeń. Poprawiona wydajność i wbudowane funkcje. Około 15% szybsze działanie aplikacji.
- Google Apps: nowe, lżejsze aplikacje Google, które będą dostosowane do tańszych słuchawek.
- Sklep Google Play: specjalna wersja sklepu, która wyświetli większość dostępnych aplikacjia, ale również zaproponuje zoptymalizowane pod budżetowe smartfony.
Google przygotowało kilka swoich aplikacji, które maja działać zdecydowanie szybciej na takich urządzeniach, ale niektóre z nich będą pozbawione wybranych funkcji. Jeśli kiedyś pomyślicie nad zakupem smartfona z Android Go, to będziecie mieli do wyboru takie aplikacje jak:
- Google Go,
- Google Assistant Go,
- YouTube Go,
- Google Maps Go,
- Gmail Go,
- Gboard,
- Google Play,
- Chrome,
- Files Go,
- Google Play Go.
Oprócz tego, gigant postawił na oszczędzanie pakietu internetowego i dlatego włączona w tle funkcja, która pozwoli zaoszczędzić około 600MB danych rocznie. Nie wiem w jaki sposób Google obliczyło tę wartość, ale dla mnie jest ona dosyć niska. Zapewne są osoby, dla których robi to różnicę, ale liczyłem na coś większego.
Android Oreo (edycja Go) również będzie wyposażony w tryb ochrony Google Play Protect. Także nawet tańsze smartfony mają mieć te same funkcje zabezpieczeń, co klasyczny Android Oreo.
Wiele osób zastanawia się, jakim cudem Google potrafi zrobić taką odchudzoną wersję systemu, która niewiele będzie odbiegała od klasycznej edycji? Czy nie mogą poprawić w ten sposób obecnego wydania tak, żeby jeszcze lepiej działał na smartfonach ze średniej półki? Ciekawe jest to, że mogą odchudzić aplikacje, które z podobną funkcjonalnością będą ważyły zdecydowanie mniej.
Jeśli nie wiecie o co chodzi, to chodzi o bardziej zaawansowane funkcje i oczywiście, o sprzedaż flagowych smartfonów.
Ja cieszę się, że Google pomyślało o budżetowych smartfonach, bo nie każdy myśli o drogich modelach i nie każdego stać nawet na telefon powyżej 700 złotych. Jednak mam nadzieję, że nie będą aż tak mocno odbiegały funkcjonalnością. O tym przekonamy się już w 2018 roku.