W sieci trafiłem na ciekawy artykuł, który przypomina sprawę sprzed kilku lat. Chodzi o pozew sądowy Eli Attia Architect PC przeciwko Google. Firma oskarżyła giganta o nielegalne praktyki, a teraz dodaje roszczenia do skargi złożonej w 2014 r. Chodzi o technologię Eli Attia, nad którą pracował około 50 lat i miała ona ułatwić życie wszystkim zajmującym się budownictwem. Attia opisuje swoje dzieło jako nowe podejście do każdego aspektu architektury i budownictwa, które może rewolucjonizować branżę. Swoją technologię zaczął mocniej rozwijać w 1996 roku i twierdzi, że jest to dzieło jego życia.
W roku 2010 roku wkracza Google i chce współpracować z Eli Attia, a dokładniej pomóc w komercjalizacji projektu, który przez architekta został nazwany Engineered Architecture. Twórca tej technologii zgadza się i wraz z rodziną przeprowadza do Palo Alto. W jednostce Google „X” prace nad nową technologią nazwano jako Projekt Genie.
Później zaczynają się już kłopoty Eli Attia z Google, bo najwyżej postawieni ludzie próbują odsunąć architekta od Projektu Genie. W tym momencie ludzie z Google twierdzili, że technologia, nad którą pracował Eli Attia zostaje uśmiercona, ale jednocześnie Projekt Genie zostaje przerzucony do Flux Factory. Tam prace nad projektem trwają dalej, ale już bez udziału Eli Attia. Wszystko to przebiegło w ciągu około 1 roku i 2 miesięcy.
Proces sądowy dotyczy wielu ludzi związanych z Google, włączając w to założycieli. Dokładnie chodzi o: Google, Inc., Flux Factory, Inc., Larry Page, Sergey Brin, Sebastian Thrun, Eric “Astro” Teller, Michelle Kaufmann, Jennifer Carlile, Augusto Roman, Nicholas Chim i wiele innych osób/firm, których nie ujawniono (może być ich około 100).
Dlaczego Google robi coś takiego? Pewnie chodzi o to, że taniej jest kogoś zatrudnić, później niby ubić projekt i na końcu walczyć z nim w sądzie. Ile osób podejmie się walki z gigantem? Ile osób ma z nimi szanse? Wyobraźcie sobie, jakim budżetem operuje Google i jakich prawników może wynająć (ja wspieram kancelarię prawną KFK z Łodzi). Do tego dochodzą skomplikowane umowy, które teoretycznie pozwalają na dziwne praktyki Google. Takie, które mogą być zgodne z obowiązującym prawem, ale niekoniecznie są etyczne. Jak jest w tej sprawie? Jeszcze pewnie długo poczekamy na rozstrzygnięcie całej historii, bo przerzucanie piłeczki pewnie potrwa kilka lat.
To nie zmienia faktu, że Google może mieć coś za uszami. Wystarczy poczytać komentarze, w których wypowiadają się osoby mające kontakt z programami wsparcia Google. Takie campusy wspierające startupy działają na całym świecie i ciężko mi wierzyć w to, że wszędzie mają podobną politykę. Czytając komentarze ze strony ycombinator można odnieść inne wrażenie.
Faktycznie, wchłanianie mniejszych jednostek jest zdecydowanie tańsze niż badania nad nową technologią. Tak samo dzieje się w przypadku prac nad sztuczną inteligencją. Nie sugeruję, że próbują kupować firmy i ubijać ich pomysły, by dalej tworzyć samemu. Jednak w tej chwili poszukują ciekawych projektów związanych z AI i na pewno przyjmą technologie do siebie z otwartymi rękami.
Zresztą, Google nie jest jedyne w podobnym działaniu. Już kiedyś Microsoft był posądzany o podobne praktyki. Wielu dużych graczy mami mniejsze jednostki wielkimi pieniędzmi i grą dla największych korporacji. Doskonale rozumiem, że łatwo się w tym wszystkim pogubić i mniejsi gracze niechętnie odmawiają.
Powyższy przypadek pokazuje, jak wielka korporacja może zniszczyć dorobek całego życia. Oczywiście, sąd rozstrzygnie kto ma rację, ale Google nawet nie udaje, że tak nie było. Według relacji, linia obrony giganta nie polega na tym, że tego nie zrobili, że to kłamstwo. Prawnicy bronią się uważając, że wszystko zrobili zgodnie z prawem i umowami. Jeśli nawet tak było, to gdzie jest pewna granica, której nie powinni przekraczać? Przecież w tym przypadku wchłonęli ciekawy projekt, a wypluli człowieka, który tworzył go przez wiele lat.
Więcej o tej sprawie sprzed kilku lat możecie przeczytać w serwisie The Verge. Wzmianka o nowych roszczeniach znajduje się na stronie Mercury News. Natomiast cały pozew i opis sprawy znajdziecie na stronie Law Digital Commons.
2 comments
prawnik
3 listopada 2017 at 09:47
Przypomina historię naszego rodaka, który pomagał Google przez 3 lata po czym znalazł ich patent: https://www.bleepingcomputer.com/news/google/google-accused-of-trying-to-patent-public-domain-technology/
Maciej - fandroid.com.pl
3 listopada 2017 at 10:20
Dzięki za info. Umknęła mi ta wiadomość. Jak znajdę czas, to uwzględnię to na blogu.
Dzięki jeszcze raz!