Już dawno temu zrezygnowałem z ciekawej, ale dla mnie zbyt kontrowersyjnej funkcji Google. Chodzi o historię lokalizacji, którą można wyłączyć w Aktywności Google. Teoretycznie, bo okazuje się, że gigant i tak zbierał informacje, nawet po dezaktywacji tej opcji. Jak to możliwe?
Nie wystarczy wyłączyć tylko historię lokalizacji Google, to by było zbyt proste. Okazuje się, że w Google należy wyłączyć również Aktywności w internecie i aplikacjach. Dziwne podejście i jakże mylące. Wydawało mi się, że za zbieranie informacji o lokalizacji odpowiedzialna jest zakładka Historia lokalizacji i wystarczy jej się pozbyć. Jednak Google potrafi zaskakiwać co jakiś czas.
Jak całkowicie wyłączyć historię lokalizacji Google?
- Na komputerze otwórz stronę Zarządzanie aktywnością. Może pojawić się prośba o zalogowanie na konto Google.
- Włączanie i wyłączanie Aktywności w internecie i aplikacjach
- Jeśli włączysz tę funkcję, możesz zaznaczyć pole „Uwzględniaj historię przeglądania z Chrome i aktywność w witrynach i aplikacjach korzystających z usług Google”.
Prawdopodobnie jako pierwsza o tym poinformowała strona Associated Press i opublikowała raport. Opisali tam, w jaki sposób Google może rejestrować lokalizacje użytkowników, nawet jeśli ktoś zrezygnował z funkcji historii lokalizacji.
Google odniosło się do tego raportu i wydało oświadczenie:
„There are a number of different ways that Google may use location to improve people’s experience, including: Location History, Web and App Activity, and through device-level Location Services. We provide clear descriptions of these tools, and robust controls so people can turn them on or off, and delete their histories at any time.”
W naszym języku wygląda to tak:
„Google może wykorzystywać lokalizację na wiele różnych sposobów w celu poprawy komfortu użytkowników, w tym: Historia lokalizacji, Aktywność w internecie i aplikacjach oraz usługi lokalizacyjne na poziomie urządzenia. Zapewniamy przejrzysty opis tych narzędzi i niezawodne elementy sterujące, dzięki którym ludzie mogą je włączać i wyłączać, a także usuwać ich historie w dowolnym momencie.”
Po wyłączeniu wszystkich funkcji śledzących Google korzystanie z ich usług zmienia się całkowicie. Pewnie, część z nich jest bardzo przydatnych i nie mam problemu z gromadzeniem pewnych danych. W końcu większość produktów Google jest za darmo, przynajmniej na papierze, bo w rzeczywistości płacimy właśnie swoimi danymi i prywatnością.
Można z tego całkowicie zrezygnować, ale trzeba się liczyć z pewnymi ograniczeniami. Wyszukiwanie nie będzie już takie samo i możecie się o tym przekonać. Ja sprawdziłem i część z aktywności przywróciłem. Warto też korzystać z różnych produktów i nie trzymać się kurczowo tylko jednej firmy. Tym bardziej, że nie tylko Google oferuje podobne usługi.
Rozbicie ich na kilku dostawców i kontrola prywatności też jest jakimś wyjściem. Najlepszym jest oczywiście wejście w świat płatnych usług, ale to nie każdy jest w stanie zaakceptować. Przyzwyczailiśmy się do „darmowej” porcji dobrych produktów.