Pamiętam jak w marcu tego roku opisywałem aplikację Periscope i wspominałem, że zostanie „wypromowana” przez katastrofy i różne wydarzenia na świecie. Niestety, tym bazują tego typu aplikacje, ale pozwalają też z dużą prędkością informować mieszkańców o zagrożeniach i bezpiecznych miejscach podczas ataków. Misją Periscope jest zaprezentowanie najważniejszych informacji, które transmitowane są przez zwykłych mieszkańców. Wczoraj Periscope nie zdał egzaminu, ale przez pewien czas był o krok przed najważniejszymi serwisami informacyjnymi na świecie.
Nie muszę przedstawiać tego, co wydarzyło się w Paryżu, bo nie jest to miejsce na tego typu relacje. Chciałem jednak zaznaczyć, że relacji na Periscope było mnóstwo i serwery sobie z tym nie poradziły. Relacje świadków docierały zdecydowanie wcześniej niż transmisje CNN, czy francuskich telewizji, ale to nic dziwnego. Sam włączyłem kilka kanałów poprzez aplikację i jednocześnie oglądałem relacje na CNN i TNV24. Najstraszniejsza była transmisja osoby, która włączyła przekaz sprzed klubu, w którym byli przetrzymywani zakładnicy. Podczas tej transmisji było słychać wszystko, włącznie ze strzałami, a do tego dochodziły wypowiedzi świadków, którzy twierdzili, że odbywa się tam masakra.
Periscope dotarłby do większej liczby odbiorców i na pewno byłby szeroko komentowany w publicznych stacjach, gdyby nie jego awaria. Niektóre kanały miały po kilkanaście tysięcy widzów i to spowodowało przeciążenie aplikacji, bo transmitujących było naprawdę wielu. Jestem przekonany, że w przyszłości stacje telewizyjne będą podpierały się również tymi transmisjami, tak jak robią to teraz w przypadku wpisów z Twittera.
Wiele osób ogłosiło Periscope jako medium dla dziennikarstwa społecznościowego. Moim zdaniem daleko takim aplikacjom do dziennikarstwa, nawet tego obywatelskiego. W takich przypadkach ciężko zdobyć się na jakikolwiek komentarz na żywo i pozostaje jedynie transmisja. Telewizja z kolei będzie o krok za takimi rozwiązaniami, bo nie może pozwolić sobie na niesprawdzone informacje i pewne wiadomości musi potwierdzić, a to zabiera dużo czasu.
Tak jak wspominałem, Periscope nie wytrzymał natłoku informacji i były momenty, w których aplikacja nie wyświetlała żadnych relacji na żywo, a na stronie wyskakiwały błędy. Jednym z najchętniej oglądanych kanałów był profil Stephh. Relacjonował wydarzenia bezpośrednio sprzed klubu Bataclan. Oprócz Periscope istniało jeszcze jedno źródło informacji, które nie zawiodło – Twitter Moments.
Periscope i inne media społecznościowe pokazały jak ważny jest przekaz informacji. Informowanie ludzi o takich wydarzeniach jest priorytetem mediów społecznościowych i większość z nich nie zawiodło.