W połowie października sklep ALLO, który działa na terenie Ukrainy, zapowiedział konkurs, a raczej rzucił wyzwanie tamtejszym mieszkańcom. Pięć pierwszych osób, które zmieni swoje nazwisko na iPhone Siedem, w ramach nagrody otrzyma najnowszego smartfona Apple. Oczywiście, że znaleźli chętnego, bo to było łatwe do przewidzenia.
Ja zastanawiam się nad sensem takiego postępowania. Każdy ma prawo robić co mu się podoba ze swoim nazwiskiem, ale śmieszą mnie takie zmiany. Ktoś może powiedzieć, że to niezły interes i za ponad 800 dolarów zmienił nazwisko, a później do niego wróci. Jednak nowy posiadacz iPhone 7 zapowiedział, że nie zamierza tego robić i na powrót do poprzedniego nazwiska zdecyduje się dopiero w momencie, gdy na jego świat miałyby przyjść dzieci.
Zapewne regulamin mu na to nie pozwala i dlatego właśnie dziwi mnie taka decyzja zwycięzcy. Abstrahując już od tego, że głupio mieć w dowodzie takie dane, to do tego dochodzi jeszcze szereg zabiegów związanych z wymianą innych dokumentów. Załatwianie formalności w urzędach, banku, pracy, czy na uczelni. Dla mnie to głupota.
Zmienić nazwisko i podróżować za darmo!
Jeśli już robić takie rzeczy, to za większe pieniądze. Kiedyś czytałem, że pewien pewna firma zapłaciła jednej osobie za zmianę nazwiska, ale w grę wchodziło kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Jeśli tylko zlokalizuję artykuł do tego, to podrzucę we wpisie.
Jednak najlepszym pomysłem wykazał się pewien mieszkaniec USA, który sam zmienił swoje nazwisko na Null. W bazach komputerowych atrybut ten nie ma wartości – jest nieokreślony. To otworzyło furtkę cwanemu podróżnikowi, który za darmo meldował się w hotelach i za darmo wypożyczał auta.
Jego nazwisko wywoływało błędy w systemach, które wymagają, by pole z nazwiskiem nie było puste (null). W takiej sytuacji nie był on obciążany żadnymi kosztami. Jeśli jednak pracownik odmawiał przyjęcia takiej rezerwacji, to Null groził pozwami sądowymi. Oczywiście, że każdy hotel przyjmował go pod swój dach obawiając się złego PR.
Zapłać za swoje nazwisko.
Są również sytuacje w drugą stronę, kiedy osoba chce zapłacić w celu umieszczenia jego nazwiska w jakimś miejscu. Było tak w przypadku książki Stephena Kinga i Katarzyny Bondy. W pierwszym przypadku nazwisko miało się pojawić na nagrobku w jednej z książek znanego autora. Natomiast Katarzyna Bonda umieściła aukcję WOŚP, w której również sprzedawała miejsce w swojej powieści. Jednak podczas trwania aukcji nie było wiadomo w jakim miejscu pojawi się nazwisko. Takie podejście rozumiem.
Moim zdaniem największą głupotą było pozbywanie się znajomych na Facebooku, w zamian za darmowego burgera. Burger King ogłosił zabawę, w której należało usunąć 10 znajomych. Po takim zabiegu można było otrzymać darmowego burgera.
Na świecie jest dużo głupich promocji, które żerują na ludzkiej głupocie, ale pewnie o tym wiecie. Jeśli spotkaliście się z takimi, to dajcie namiary.